sobota, 11 lutego 2012

rozmyslania, rozkminiania

Dzieki bieli dostrzegamy czern. Dzieki smutkowi bardziej doceniamy radosc. Dzieki mrozom -29 cieszymy sie niczym dzieci gdy slupek rteci wskazuje tylko -5. Jak widac przeciwnosci sa nam w zyciu bardzo potrzebne. Pomagaja nam lepiej poznawac otaczajaca nas rzeczywistosc. Rozwijaja i zmieniaja nasze myslenie o swiecie i o nas samych...Pytanie czy zawsze to jest dobre i dziala na nasza korzysc?

Ostatnio mialam okazje zobaczyc polecony mi film "50/50." Opowiada on o chlopaku, ktory w wieku 27 lat dowiaduje sie, ze jest chory na rzadki nowotwor zlosliwy kregoslupa. Rozpoczyna sie walka. Chemia, ktora nie daje efektow, pozniej operacja i dzieki Bogu szczesliwy final. Dobrze, ze amerykanskie filmy maja to do siebie, ze pod koniec wyporostowuja skomplikowana rzeczywistosc, oczyszaja z negatywnych emocji dajac nadzieje, ze wszystko moze sie dobrze skonczyc. Ale nie mialo byc o tym. Mnie w tym filmie zaintrygowali drugoplanowi bohaterowie czyli rodzina, przyjaciele, znajomi chorego. Jak szybko potrafili zmienic perspektywe i nastawienie do czlowieka tylko po tym jak uslyszeli, ze jest chory na raka. W ciagu jednej chwili z nudnego pracownika chlopak zmienil sie w ciekawego goscia. Z nieatrakcyjnego, nie godnego uwagi podrywacza zmienial sie w faceta, z ktorym po kilku godzinach znajomosci warto pojsc do lozka.  Zastanawiajace jest co nimi kierowalo. Jakie czynniki wywolywaly te zmiany? Wspolczucie? Zal? Strach, ze ich tez to moze spotkac? Obserwujac te zmiany budzily sie we mnie trudne emocje. Czy teraz ludzie postrzegaja mnie jak Monike czy jak chora na raka Monike?
Przyznaje szczerze i bez bicia, ze ja tez ulegam takim zmianom perpsepktywy. Ostatnio na fejsie przeczytalam dziwne wpisy i pomyslalam, cos jest nie tak z tym czlowiekiem, po czym zobaczylam, ze chlopak jezdzi na wozku i pomyslalam idiotka jak moglas tak zle myslec o tym czlowieku...
W podreczniku do zarzadzania czasem wyczytalam, ze takie zachowanie ma swoje fachowe okreslenie - jest to zmiana kontekstualna. Zachodzi ona w ow czas gdy zmieniaja sie przyczyny (dlaczego?) danej sytuacji. Ja uparcie bronie sie przed takimi zmianami. Bronie sie przed naznaczaniem mnie rakiem. Pomimo roznych propozycji nie lubie wykorzystywac choroby, by sobie cos ulatwic, usprawnic. Chce byc postrzegana jak normalna Monika, bez jakiejkolwiek zmiany perspektywy. Przeciez rak to nie atut.



2 komentarze:

  1. Byłaś, jesteś i będziesz dla nas Moniką. Moniką - bez raka. Naszą Moniką.

    OdpowiedzUsuń
  2. To co piszesz jest ciekawe i prawdzie, bo trudno dojść o co tak naprawdę w tym chodzi ;/ jest wiele takich zagadek w rzeczywistości.
    Dlatego ludzie zostają naukowcami, w tym wypadku psychologami, socjologami, by rozwiązać zagadki na które nie znaleźli odpowiedzi, na które nikt wcześniej nie odpowiedział...

    OdpowiedzUsuń