środa, 29 stycznia 2014

Fear and joy of missing out

Znacie takie momenty, kiedy biegniecie tak szybko, że trudno jest solidny oddech złapać, marzycie o tej chwili kiedy będziecie mogli spokojnie iść i pełną piersią oddychać, a kiedy dostajecie to o czym marzyliście czujecie się dziwnie, nieswojo... Dziś tak mam. Powoli do mnie dociera zmiana. Zmieniam pęd w pracy na spokojne domowanie. Z jednej strony jest fenomenalnie - w końcu będę miała czas na wypróbowanie tych wszystkich przepisów, które zebrałam, na przeczytanie książek, które łaskawym okiem zerkają kiedy w końcu się na coś zdają. A z drugiej taki dziwny lęk, że może coś ciekawego mnie ominie, że nowe projekty, wyzwania tymczasowo będą poza moim zasięgiem.
http://www.wsz-pou.edu.pl/magazyn/?strona=mag_stud75&nr=75&p= 
I tak w tej krzywej zmiany się obracam.
Od zakończenia do nowego początku.

Nowy początek będzie niesamowity. Kiedy wczoraj na ekranie monitoru zobaczyłam te małe rączki, buzię przesłodką pomimo tego, że codziennie czuje jego ruchy, to ponownie zalała mnie wielka fala uczuć. Jest taki mały, prawdziwy moje Drugie Serce, nasz Cud, nasz Dar od Boga.
I za moment nie ważne już będą te moje dzisiejsze rozterki, pracowe wyzwania - nastąpi czas wielki i nie do opisania :)