piątek, 25 maja 2012

pokrzywowo

"Monika wiesz co przyjdziemy jutro tu na łąkę z koszykiem i nożyczkami ok?"  Jasne, ale po co? To jakaś forma kosiarki czy cuś- się zastanawiam. "Bo będziemy zbierać pokrzywy, one są zdrowe wiesz. Nazbieramy pokrzyw i umyjemy w nich włosy. I będziemy zdrowe, prawda?" Tak, Oleńko majowe pokrzywy są bardzo dobrym ziołem. No właśnie i dzięki nim nie będziesz już miała raka. Oj.. gdyby to było takie proste jak w dziecięcym świecie...

Ten tydzień zleciał jak szalony. Nie będę jednak bawiła się w pamiętnik i pisała co się w nim wydarzyło. Chciałam się tylko z Wami podzielić dobrą wiadomością, że miałam usg u extra pani doktor i wiem, że w chwili obecnej jestem w idealnym stanie. Nie widać zmian w jamie brzusznej, nerki też są ok. Jak na 5 miesięcy po chemii to naprawdę jest nieźle. Moje odczucia podsumuje jednym zdaniem: telefon do przychodni ok. 2 zł, usg 144 zł, wiadomość, że mam 3 miesiące spokoju - bezcenna.

R po latach oczekiwania dostał przydział na wojskowe mieszkanie. Czeka nas kolejna zmiana. Na drugie powinniśmy mieć zmiana, bo tyle ich w naszym życiu. Tym razem czeka nas przeprowadzka do Legionowa. W chwili obecnej szukam pomysłów na optymalizację kosztów urządzenia nowego lokum. Póki co wpadłam na pomysł zostania gwiazdą tvn i wystąpienia w programie pan i pani house. Zgłoszenie wysłałam, ryzyk fizyk, a nóż będziecie mogli nas zobaczyć na szklanym ekranie :) 

Gdyby ktoś miał jakąś lodówkę lub pralkę na zbyciu to my chętnie :)


niedziela, 20 maja 2012

Jestem dla Was

Oto jestem :) i co wiecej jestem pewna, że się z tego powodu cieszycie. Tak sobie pomyślałam, ze nie mogę Was zawieść i dlatego wracam. Poszukuje jeszcze motywu przewodniego mojego pisania. Bo mam nadzieje, ze póki co nie bede musiała pisać o walce o życie tylko o samym życiu... Jakimś jego szczególnym elemencie. Szczerze dziękuję za każde pytanie kiedy znowu będę pisać, bo to pokazuje, że moje pisanie ma jakiś sens... Wiekszy lub mniejszy, ale zawsze jakis. Wiec wracam :) Czuje potrzebę wyjaśnienia Wam, ze powodem dla którego tu nie bywałam nie była wcale przyjaźń z leniem. Wręcz przeciwnie tak bardzo zachlysnelam sie zyciem, ze zupełnie nie mialam czasu, by myślec o raku, a blog trochę tego pana mi przypominał. Stad odwlekalam otwarcie strony z blogiem, by po prostu nie myśleć, nie rozpamietywac... Poki moge... Teraz zajmuje sie praca... Dzieje sie w niej tyle rożnych rzeczy, ze czasami mam wrażenie, ze wcale nie było tej kilkumiesięcznej przerwy w działaniu. To ma oczywiście swoje ogromne plusy. Niestety widzę tez minusy... Późne wracanie, złe odżywianie. Jeszcze szukam patentu na połączenie mega efektywności z dbaniem o siebie. Moze macie jakieś porady w tym zakresie? Czas zajmuje mi także myślenie o portalu dla osób chorych na raka, który mam nadzieje powstanie w przyszłości. Podjęłam juz pewne kroki wykonawcze w kierunku dopracowanaia tego pomysłu i ubrania go w projekt. Jak bede wiedzieć wiecej nie omieszkam Was o tym poinformować. Dodatkowo wesele sie i wesele :) bawiliśmy sie podczas wielkiego dnia Agatki i Krzysia, a dzis wróciliśmy z weselichaB Beatki i Jarka. Imprezy na 102! Jak tak teraz sobie mysle, to tańce hulance stanowią dla mnie taka rehabilitację na chore kolana i stopy :) Rehabilitacji ciąg dalszy bedzie, bo w czerwcu kolejne weselenie. Z konsumpcyjnych elementów życia, to z bólem serca rozstalismy sie z corsiątkiem, by powitać dumna panią czeszke, a jak podejmiemy właściwe kroki to niebawem zmienimy adres z 14/37 na 37/14 oczywiście w innym bloku. I mogłabym tak wymieniać i wymieniać... Ale na dzis wystarczy, bo o czym napisze za pare dni :) moze o przygodzie z radiem..albo o tygodniu z Ola... Buziaki M.