czwartek, 31 marca 2011

Krótko i na temat

Nie mam zbyt dużo czasu, bo terminy gonią. Niektórzy mówią, że jak się coś napisze to głowa lżejsza. :) Więc pisze - został miesiąc do big day. I co zamiast ulgi mam większy stres... :) A tak naprawdę to jest ok, trzymamy rękę na pulsie. R zakupił garnitur i jestem taka zadowolona (on też :)) bo jest wspaniały taki oryginalny, męski. Wygląda w nim zabójczo - jak szczupak :) :) :) . I znowu tu ja trochę się boję, że będę bezowato wyglądać przy Szczupaczku w tej mojej kiecce. Ale podobno różnorodne małżeństwa są najciekawsze :) I tego się trzymam. Napiszcie do mnie kilka słów o tym. że mnie rozumiecie, wspieracie, że jesteście - potrzebuje tego bardzo mocno teraz kiedy w pracy dużo pracy, weselny oddech na plecach mocno odczuwamy i jeszcze z R tak rzadko się widujemy :(

sobota, 26 marca 2011

Woalkowy kłopot

Okazuje się, że zakup ładnej woalki w kolorze ecru to nie jest takie proste zadanie. Mam w związku z tym duży dylemat. Zastanawiam się na jaki wzór najlepiej się zdecydować. Na pewno chciałabym, by ta moja woalka była bez strusich, kaczych czy gęsich piór, bez puszków, miśków i innych źdźbeł (wow, ale trudne słowo)
Doradzicie mi coś? Proszę, proszę, proszę...
W sieci znalazłam takie:
http://slubowisko.pl/produkt/welony-bizuteria-woalki-kapelusze-stroiki-eliette/kwiatki-z-woalka-ecru,11679
http://www.pakamera.pl/dodatki-slubna-woalka-ecru-nr363520.htm
http://agadesign.pl/woalki-stroiki-slubne-dodatki-slubne-toczek-toczki/29-stroik-z-dzetami-i-woalka.html
http://www.martarudiak.com/sklep/?woalki-slubne,6
I teraz moje pytanie brzmi, która z nich Waszym zdaniem jest najładniejsza? A może uda Wam się znaleźć w sieci inne cudo.. Nie ukrywam, że liczę na Waszą pomoc bardzo mocno.

czwartek, 17 marca 2011

Refleksje z podróży

Właśnie jadę sobie pociągiem na Śląsk, dookoła mnie sami Krawaciarze wlepiający swe oczy w ekrany laptopów. Jeden Krawat robi notatki ze spotkań, drugi sprawdza setki maili, trzeci sprawdza notowania na różnych giełdach. Tak naprawdę to biedni ci Krawaciarze, takie smutne mają miny, jest 20 godzina, a oni jeszcze biznesowe sprawy załatwiają. Właśnie przed chwilką przeczytałam, że 97% pracujących osób zrezygnowałoby z pracy u obecnego pracodawcy lub w ogóle przestało pracować mając zapewnioną niezależność finansową - patrząc na tych Krawaciarzy - wierzę tym statystykom i rozumiem....  Przyznam, że zainspirowali mnie. Patrząc na ich skupione twarze pomyślałam sobie będę inna niż oni, zadbam o swój komfort psychiczny i wdrażając w życie jedną z zasad wyczytanych w książce o wymownym tytule "Jak organizować swój czas"  wykorzystam ten wolny czas w podróży na rozwój swojej pasji czyli pisanie bloga :) cieszycie się? Ja bardzo. Ze spraw bieżących weselnych to we wtorek byłam na przymiarce sukni, podczas której odkryłam, że moja lewa część ciała jest niższa niż prawa - krzywa jestem :) 14 kwietnia mam odbiór sukni i już się nie mogę doczekać. Jak zagarnę ją do mieszkania to mam nadzieję, że wtedy na nowo poczuję, że nadchodzi ten czas... I wróci ten dreszczyk emocji. Bo przyznam szczerze, że ostatnio totalnie wybiłam się z rytmu przygotowań, jak mnie ktoś pyta jak tam mój stan gotowości to wpierw się zastanawiam o co chodzi, a jak już skumam to wtedy myślę no właśnie na jakim jesteśmy etapie...Hmm.. Przyczyn dla których tak się dzieje jest pewno wiele, tak na gorąco to myślę sobie, że może już jestem zmęczona tym oczekiwaniem, czekaniem, że może gdybym później zaczęła odliczanie to teraz nie byłabym tak bez werwy nastawiona do tego co się dzieje. Teraz to mogę sobie tylko gdybać, jednak dobra rada dla wszystkich Narzeczonych jest taka, zacznijcie się ekscytować Waszym wielkim dniem na 100 dni przed. To w zupełności wystarczy. Druga dobra rada, że jeżeli zakładacie, że coś na pewno nie to będzie na pewno tak. Śmiać mi się dziś chciało jak zadzwonił do mnie R z wieścią, że goście o których myślał, że na pewno nie będą mogli z różnych przyczyn przyjechać to oznajmili mu, że na pewno się zjawią i co więcej - nie mogą się już doczekać :) Frekwencja zaproszonych gości na chwilę obecną wynosi 99% tak więc sala będzie pękać w szwach. To bardzo, bardzo miłe.Cieszę się, że tak wiele osób chce być z nami tego dnia.  O jeden pan Krawaciarz okazał ludzki odruch, oderwał swe oczęta od ekranu i spojrzał w innym kierunku! Akurat pech chciał, że spojrzał na mnie w momencie mojego wzruszenia.. łezki w oczach i te sprawy... Ciekawe co sobie pomyślał..:)  

niedziela, 6 marca 2011

Działamy!

Plan się realizuje. Goście już prawie wszyscy zaproszeni, menu ustalone, sukienka na poprawiny kupiona, fryzura próbna zrobiona, pierwsza piosenka wybrana, obrączki też się robią.
Generalnie na dobre rozkręciło się operacyjne działanie. Już nie ma przelewek, na myślenie typu Skarlett O'Harra - pomyślę o tym jutro - nie ma czasu. Teraz trzeba działać, działać, działać... I nie powiem stres mam coraz większy i większy. Dziś fajnie to ktoś podsumował mówiąc, że pracujemy teraz na 2 etaty - w pracy i jako project managerzy od weselnego eventu. I to nie jest takie proste.  :)
Kiedy w wolnych chwilach myślę sobie o tym co będzie w maju, czerwcu to przede wszystkim skupiam się na tym, że będzie więcej luzu. Nie będzie już planu do zrealizowania, nie będzie tak ostrego oszczędzania. Na początku pewno dziwnie jakoś będzie... no ale cóż trzeba się będzie przestawić na nowe tory :)
A propos przestawiania się to ostatnio przegramowuje swoje myślenie - muszę przyjąć do wiadomości i zaakceptować to, że nie wszystko podczas naszego eventu wyjdzie idealnie, tak jak  to sobie wymarzyliśmy. Dla mnie osobiście jest to mega trudne, bo z natury jestem osobą, która chciałaby, by wszyscy byli mega zadowoleni. A to nie jest takie easy. Już jedna rzecz mi wyskoczyła niespodziewanie - marzyłam o pięknych żelowych paznokciach a tu se ne da. Bo na wskazującym palcu w prawej (tego dnia ważniejszej) ręce wyskoczyła mi plama i jakoś nie chce się wymazać. I pewnie będzie tego więcej... i trzeba się z tym pogodzić, nie przejmować i myśleć, że i tak będzie bajecznie, pięknie, wspaniale. Prawda?