czwartek, 2 lutego 2012

cuda, cuda ogłaszają

Do pewnych rzeczy trzeba w życiu dojrzec. Do tego co trudne i wymaga od nas sporej odpowiedzialności jak życie na własną rękę, małżeństwo, posiadanie dzieci. Czy też do rzeczy mniej poważnych jak np picie napojów wysokoprocentowych czy prowadzenie samochodu. Ja ostatnio długo dojrzewałam do czegoś jeszcze innego, wręcz nietypowego. Do pójścia na mszę. Nie była to zwykła niedzielna czy codzienna msza. Była to msza o uzdrowienie i uwolnienie. http://www.se.neteasy.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=97&Itemid=38 Wiele o niej słyszałam od swoich najbliższych, którzy uczestniczyli w tych mszach na Śląsku. I im więcej słyszałam tym bardziej pragnęłam przeżyc coś tak wyjątkowego. Potrzebowałam jednak odwagi i prawdziwej wiary w to, że te msze rzeczywiście zmieniają. Dojrzewałam, dojrzewałam aż we wtorek otrzymałam świadectwo dojrzałości.
Msza jest rzeczywiście niezwykła, niesamowita, cudowna... nie tylko ze względu na to, że dzieją sie podczas niej prawdzie cuda. Ale również dlatego, że zarówno w trakcie jak i po niej odczuwa się tak ogromną siłę, dostaje zastrzyk niesamowitej wiary, nadziei... Trudno opisac to wszystko czego byliśmy tam świadkami, nie sposób wyrazic to słowami. Trudne do pojęcia są widoczne znaki (omdlenia, modlitwa językami), których byliśmy świadkami... 
Gdybym miała Wam odpowiedziec na pytanie co we mnie zmieniło uczestnictwo w tej mszy? to powiem Wam, że mam poczucie, że został mi zabrany ten ogromny lęk o to co będzie dalej z moim zdrowiem, życiem. Mam takie poczucie, że został gdzieś zabrany, zamknięty za grubymi drzwiami. W sercu czuję większy spokój i nie mam już takich trudnych do przełknięcia myśli o umieraniu. Mam wiarę, że będzie dobrze jakkolwiek nie będzie.
Czasami, by do czegoś dojrzec  potrzebujemy więcej czasu niż inni. Warto jednak nie podawac się w trudzie dojrzewania tylko pracowac nad sobą.  To naprawdę procentuje. Prawdą jest, że wszystko na ziemi ma swój czas i miejsce. Nic nie dzieje się bez przyczyny... Choc czasem na znalezienie przyczyny, powodów trzeba dłużej poczekac.

2 komentarze:

  1. Monia...byłam na takiej w Krakowie...u Ojca Witko... powiem tylko tyle ZDARZYŁ się CUD!! B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pamiętam czyje to słowa, wyczytałam gdzieś..."nie ma chorób nie wyleczalnych, są tylko niewyleczalni ludzie". Cieszę się, że ty należysz do tych drugich:)

    OdpowiedzUsuń