środa, 4 stycznia 2012

jak żyć?

Siedzę sobie w ciechanowskim mieszkaniu w kuchni przy oknie. Patrzę w dal i widzę zamek, bloki, zielone łąki powite słońcem... jest nowy dzień nowego roku nowego (lepszego?) życia...wczoraj byłam jeszcze w szpitalu. od czwartku zespół medyczny pomagał mi stanąć na nogi dolewając mi płytek i samej krwi. z każdą kropelką O Rh + czułam jak wraca mi wigor i chęć do czegokolwiek. a dziś jest nowy dzień nowego roku nowego (lepszego?) życia... czas zacząć na nowo myśleć, planować, kombinować. już czas zacząć osuszać łzy i częściej suszyć zęby.. już najwyższy czas... tylko jakoś nie pozwala mi na to strach. ten potworny strach, że to nie koniec, że ten koszmar powróci, że szczęście zapomniało gdzie mieszkam..w szpitalu nazywałyśmy to zjawisko naznaczeniem. mówiłyśmy na siebie naznaczone. naznaczone życiem, chorobą, lękiem o to co przyniesie kolejne badanie, kolejny wynik... naznaczenie nigdy nie zniknie... pytanie jakie szumi mi w głowie -  jak nauczyć się z nim żyć? dokładnie moi Drodzy jak mam teraz żyć?

2 komentarze:

  1. Z całych sił!

    OdpowiedzUsuń
  2. Monia przeszłaś ciężką i brutalną lekcję życia, ale "naznaczenie" to także siła i nowe spojrzenie na świat, którego my zdrowi często nie dostrzegamy. Ty sama wiesz jak masz żyć, każdy kolejny dzień przyniesie Ci przypływ sił, dzięki którym zaczniesz żyć na nowo, zaczniesz realizować swoje własne pragnienia. Żyj teraźniejszością, przeszłość potraktuj jako wielką własną walkę, którą zakończyłaś zwycięstwem a myśląc o przyszłości kieruj się wiarą że będzie dobrze!

    I.

    P.C:"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem"...

    OdpowiedzUsuń