niedziela, 20 listopada 2011

czerwoność

Kaszanka (na Śląsku zwana krupniokami), buraczki w różnej postaci, szpinak, mięso szczególnie czerwone, herbatka ziołowa z pokrzywy, tabletki: soldifer jakiś tam, bio- coś tam, to przepis na podwyższenie czerwonych krwinek w organizmie. Bo jak się w czwartek okazało tym razem to ich mam za mało. Jutro mam powtórkę badania i jak dobrze pójdzie to zostanę na 5 dni piątego - przedostatniego - kursu chemii. Jeśli tak się stanie to zwiększą się moje szanse na to, że przy wigilijnym stole skupię się na karpiu, a nie na chemii. Jednak bez względu na to czy ta chemia pod choinką będzie czy nie to jednego jestem pewna - będę ryczeć. Będzie ryk! Oj... będzie. I to nie tylko dlatego, że ostatnio dość łatwo u mnie wywołać płacz. Generalnie nie należę do twardzieli, tylko raczej do tych bardziej miętkich :) Ale teraz to już mega płaczek ze mnie. W ostatnich dniach powodów do trenowania swych wzruszeń miałam wiele. Antosiowi poprawiło się zdrówko i nie jest już konieczna operacja. To normalnie cud jakiś! W piątek urodził się Szymek kolejny kuzyn, a nie sorki, syn kuzyna :) A dziś się wzruszyłam jak po dwóch dniach spędzonych z siostrzenicą R, ta się popłakała , bo wyjeżdżałam do Warszawy. Mocno mnie przytuliła, obdarowała słodkim buziakiem i w ryk. Tak mnie to wzruszyło, że  jeszcze trochę, a sama bym mega mocno płakała... Urocza ta Oleńka! :) Obiecałam jej, że jak już nie będę musiała jeździć do szpitala spędzę z nią więcej niż 2 dni.Dzięki niej mam dodatkową motywację do tego, by szybko kończyć leczenie, pielęgnować skórę głowy, by szybciej rosły włosy i wracać do świata normalności.
I wiecie co to nie przez trud, nie przez ból, nie przez cierpienie, ale przez takie właśnie momenty wigilijny stół okryję swymi łzami. Bo życie choć trudne jest piękne! Bo oprócz trudów i lęków jesteśmy obdarowywani też wspaniałymi prawie magicznymi chwilami! Tylko musimy nauczyć się je bardziej cenić, częściej dostrzegać. Musimy nauczyć się cieszyć się drobnymi rzeczami, bo one budują naszą codzienność... A reszta jakoś sama się ułoży! Wierzę w to mocno i mam nadzieję, że Wy też wierzycie!
Tak więc idę jeszcze do kuchni dopieścić swoje czerwone, by w przyszłą niedzielę o tej porze móc cieszyć się razem z Wami, że została mi już tylko jedna chemia.
Coca cola w tym roku nie śpiewa to ja Wam zanucę - coraz bliżej święta, coraz bliżej święta! :) http://www.youtube.com/watch?v=W5l3hGXzK3g&feature=related

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za czerwone krwinki i plan zjedzenia karpia w Wigilie!

    To nie wstyd płakać. Nawet, jak płaczesz to nie zmienia faktu, że jesteś bardzo dzielna w tym wszystkim. Poza tym - łzy też są potrzebne, by okazać smutek, czy wzruszenie i potem cieszyć się tymi małymi, acz ważnymi chwilami w życiu.

    Ściskam,
    Magda R.

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.youtube.com/watch?v=mJANAlvdEWA&feature=related

    M.M.

    OdpowiedzUsuń