Chciałabym coś napisać, ale nie wiem co, nie wiem jak, brak mi mądrych słów. Jest mi za to bardzo smutno. Chciałabym wykrzyczeć co za fatalny rok!!! Rok, a raczej jego drugie półrocze. Krzyki tu jednak nic nie pomogą. Trzeba zbierać siły, walczyć i modlić się o lepsze jutro, bo i tak nie ucieknie się przeznaczeniu.
W weekend malusieńki Antoś (synek Lidzi) trafił do szpitala. Maluszek zakrztusił się mlekiem. Kiedy wszystko już wracało do normy okazało się, że Biedaczek ma chore serduszko i prawdopodobnie czeka go operacja. Kolejny mega stres. Z jednej strony załamka z drugiej strony powinniśmy dziękować Bogu, że się zakrztusił i dzięki temu w miarę szybko wykryto jego chorobę i będą mogli mu szybko pomóc. Tak czy inaczej ciężko...Trzymajcie kciuki za Antosia!
Ps. U mnie za mało białych krwinek, chemia przełożona o tydzień... Półmetek się oddala.
PSALM 121
OdpowiedzUsuńA ja mysle o Tobie cieplo i westchnalem za Ciebie do Tego ktory moze wszystko.
OdpowiedzUsuń