poniedziałek, 19 września 2011

trudny rok

Chciałabym coś napisać, ale nie wiem co, nie wiem jak, brak mi mądrych słów. Jest mi za to bardzo smutno. Chciałabym wykrzyczeć co za fatalny rok!!! Rok, a raczej jego drugie półrocze. Krzyki tu jednak nic nie pomogą. Trzeba zbierać siły, walczyć i modlić się o lepsze jutro, bo i tak nie ucieknie się przeznaczeniu.
W weekend malusieńki Antoś (synek Lidzi) trafił do szpitala. Maluszek zakrztusił się mlekiem. Kiedy wszystko już wracało do normy okazało się, że Biedaczek ma chore serduszko i prawdopodobnie czeka go operacja. Kolejny mega stres. Z jednej strony załamka z drugiej strony powinniśmy dziękować Bogu, że się zakrztusił i dzięki temu w miarę szybko wykryto jego chorobę i będą mogli mu szybko pomóc. Tak czy inaczej ciężko...Trzymajcie kciuki za Antosia!
Ps. U mnie za mało białych krwinek, chemia przełożona o tydzień... Półmetek się oddala. 

2 komentarze:

  1. A ja mysle o Tobie cieplo i westchnalem za Ciebie do Tego ktory moze wszystko.

    OdpowiedzUsuń