poniedziałek, 12 września 2011

Przedjesien

Sporo czasu mi to zajęło, ale w końcu dziś o świcie wyszłam z kręgu żywych trupów i wróciłam do świata normalnych ludzi. Mam na tyle dużo sił, że nawet zabawiłam się w panią domu i ogarnęłam mieszkanie. Uszczęśliwiło mnie to, bo w końcu mogłam zrobić coś konkretnego. Wyłączyłam na jakiś czas stan przetrwanie i weszłam do etapu na spokojnie do przodu.
źródło: http://www.tapeciarnia.pl/5021_jesien_liscie.html
Może jakaś dziwna jestem, ale powiem Wam, że cieszę się z nadchodzącej jesieni. Szczególnie na Śląsku w powietrzu już powoli zaczyna unosić się zapach takiej przedjesieni (skoro jest przedwiośnie to czemu miałoby nie być przedjesieni?). Liście spadają z drzew, rozbuchana życiem przyroda powoli się wycisza, uspokaja i zmusza do refleksji. Do refleksji o chorowaniu, o życiu... Ostatnio stale krąży mi po głowie myśl, że ten świat jest tak sprytnie ale i dziwnie skonstruowany. Żeby dobrze posprzątać dom wpierw trzeba dobrze nabałaganić, żeby drzewa mogły wydać na świat nowe owoce muszą wpierw obumrzeć i odpocząć. No i tak trochę jest z osobami chorymi. Żeby w pełni wyzdrowieć muszą się trochę zniszczyć, wewnętrznie nabałaganić, by później odpocząć i pełną piersią cieszyć się życiem. No i te podobieństwa sprawiły, że cieszę się, iż przyszło mi chorować jesienią. Będę mogła utworzyć grupę wsparcia z przyrodą. Ja doskonale rozumiem jej stan, a ona empatycznie mi się odwdzięcza pozwalając mi zrozumieć mój własny.
Jutro czeka mnie kolejne badanie krwi, jeśli wyniki będą OK to zostanę na oddziale na kolejną dwugodzinną wlewkę. Jakikolwiek będzie wyrok to będę na tak. Jestem teraz w takim stanie, że stale odcinam kupony. Odliczam każdy dzień do zakończenia walki. Każda godzina to godzina mniej do końca, to o godzinę krótszy czas spędzony na trwaniu i zastanawianiu się jak się będę jutro czuła? Jakoś brakuje mi tego mojego optymizmu ostatnio. Chyba przeszłam do kolejnej fazy przechodzenia przez proces zmiany - nastała depresja. Pocieszające jest to, że po niej będzie faza eksperymentowania i może wtedy odzyskam swój dawny zapał i chęci do kreowania czegokolwiek.


1 komentarz:

  1. Ja tam bardzo lubię jesień;) gorzej z następną porą roku:))) ale potem wiosna i wtedy wszystko wróci do normy! WSZYSTKO Monia;)

    OdpowiedzUsuń