poniedziałek, 5 września 2011

Ciężkie czasy

Wymeczyla mnie paskudnie, sponiewierala mnie do szpiku kości. Ta paskudna chemia, a szczególnie cystoplatyna... Ostatnie kilka dni były dla mnie wielkim wyzwaniem. Wyzwaniem, by wykrztusic z siebie resztki sił do tego, by zasnąć, by wstać i coś zjeść. Nie spodziewalam sie, ze to bedzie taki trudne, takie wyczerpujące. Jak pomyśle, ze jeszcze cztery takie kursy przede mną to aż mi sie odechciewa wszystkiego. Jak ja to przetrwam? Skąd wezmę siły? Biedny R tyle lamentow i placzow musi znieść. Żeby tylko jemu wystarczyło sił w drodze ku temu, by wszystko było prostsze.

2 komentarze:

  1. Nie łatwo wyobrazić sobie jak Ci jest. Jak Wam jest...
    Napędzajcie się siłą nawzajem bez końca!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moniu!!!
    Nie umiem...nie potrafię na razie nic napisać... Przepraszam:(
    Chciałabym umieć zarazić Cię optymizmem, jak zawsze...poczekaj, proszę, zaraz COŚ wymyśle:):)
    Na razie tylko pobędę z Tobą myślami, potrzymam kciuki, pomodlę się.
    Trzymaj się kochana!!!!
    Życie w peruce czy bez raz bywa piękne, raz smutnawe, ale to te same życie, co nie?:)
    Moja najlepsza Przyjaciółka jest "po wszystkim"...Już 15 lat! Kiedy ją poznałam była w okresie buntu przeciw peruce:):) Nosiła chustki na głowie i chodziła wciąż o kulach. Teraz ma piękne krucze loki, dwóch wspaniałych synków, a życie... mimo tego, że wygrała zdrowie i tak nie zawsze szczęśliwe:) Jak to życie!
    Jeśli będziesz mogła i chciała się spotkać to dawaj znać.
    Jestem z Tobą! w całej rzeszy przyjaciół! Ściskam!!!
    Ania Kropka Kuklińska

    OdpowiedzUsuń