poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Paranoje, paradoksy, przeciwnosci

Czesław Niemen śpiewał "...dziwny ten świat...", a ja dodam dziwne to życie. Składa sie z wielu paranoi, przeciwności. Przyjście człowieka na świat, wydarzenie cudowne i wzruszajace tak naprawdę związane jest z duża dawka bólu, niepewności i nerwów. Pozbycie sie raka - można, by rzec, leczenie, powrót do zdrowia, związane jest z przejściem przez wiele innych chorób. Taka paranoja, żeby wyzdrowiec trzeba swoje odchorowac...
Po wtorkowej dwunastogodzinnej sesji chemii czułam sie calkiem ok. Ale tylko do czwartku. Trzeci dzień podobno zwykle jest najtrudniejszy, tym razem tak było i ze mną, bo w piatek zaczęły pojawiać sie problemy z przelykaniem. A osłabienie momentami zwalalo z nóg.
Na szczescie w sobotę przyszedł czas na powrót do sił. W niedziele miałam już ich całkiem sporo. Takie zrzadzenie sił plus wizyta Mamy i Siostry, sprawiły, ze ten weekend był caaalkiem udany.:)
Nowy tydzień zaczął dotarczac nowych wrażeń. Dzis zaczęły mi wypadac, a raczej wychodzić pełnymi garściami, włosy. Czas ruszyć po peruke!!!! Trochę późno, ale mysle, ze dla psychiki dobrze mi to zrobiło. Przecież kto powiedział, ze mam sie z nią zaprzyjazniac od początku chemii? Jak jutro wpadnie to będzie w sam raz :)
Podobno walkę z nowotworem należy traktować jak przygodę. Jak tak sobie popatrze na to co sie dzialo ze mną oraz z moimi bliskimi przez ostatnie tygodnie, to rzeczywiscie czuje sie jak główna bohaterka filmu "dzika rzeka", która nie dość, ze wspólnie z bliskimi została porwana
przez kilku zbirow, to w dodatku musiała jeszcze pokonać trudna trasę przez Górska rzekę. Czasami mam wrażenie, ze ja w pełni nad ta rzeka panuje, ze już mnie nie zaskoczy, ze jej wir jest dla mnie w miarę bezpieczny. Aż tu nagle pojawia sie jakiś nagły spad, wystajacy głaz lub inna przeszkoda, która na chwile wytraca mnie z równowagi, zmusza do zmiany strategii,
wytyczenia nowych celów. Póki co jestem na powierzchni, bliscy tez dają radę. Po odebraniu dzisiejszych wyników morfologii i odwołaniu jutrzejszej dwunastogodzinnej sesji na ten tydzień mam nowy cel: walkę o białe krwinki. Muszę podnieść ich poziom, by w przyszłym tygodniu pójść na fale 5 dniowej sesji chemicznej.. Taki to znowu paradoks, ze muszę odbudować to co zostało zniszczone przez BEP, by znowu przyjąć BEP. Dziwny ten świat, ale może dzięki temu taki piękny i wzruszajacy, jak wzurszajace są narodziny dziecka i powrót do zdrowia po walce.


nowych celów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz