środa, 25 stycznia 2012

a wczoraj...

Wczoraj sie upewniłam, ze jestem zdrowa na umysle. Skąd ta pewność - pomyślicie? Otóż okazało się, że mam kontakt ze swymi emocjami. I to całkiem niezły kontakt. Myśli lękowe, które od czasu do czasu goszczą w mojej głowie są całkiem ok. Kobieta z taką historią jak moja ma prawo się bać, ma prawo od czasu do czasu sobie popłakać. Więc od czasu do czasu nawilżam swe oczęta. Choć przyznaję ostatnio coraz rzadziej. Powoli oswajam się ze strachem i uczę cieszyć się teraźniejszością. Wczoraj na przykład podziwiałam moich kochanych domowników jak grzecznie sobie spali na podłodze - łapka w rączce:) Ach jakie to urocze.
Wczoraj też odwiedziłam firmowe zakątki. Wspaniale było się spotkać z tyloma życzliwymi osobami, pogawędzić, poplotkować, pośmiać. Jeszcze miesiąc i kilka dni, a będziemy mogli tak codziennie relaksować się w pracy :)
Dużo czytam w końcu mogę i umiem! :)   Niedawno przeczytałam "Sekret" i od poniedziałku powtarzam sobie w głowie, jestem zdrowa, jestem zdrowa, jestem zdrowa. Choć w onkologii ten termin raczej nie funkcjonuje, to ja wierzę w to, że nie będę już ,jak to mawia 6-letnia Olcia, przeziębiona na raka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz