środa, 5 października 2011

wolny człowiek

Wczoraj przed zaśnięciem naszła mnie myśl. Kurde nie ma tego złego. Naprawdę nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Może łatwo mi teraz tak myśleć, bo mam siły i w ogóle dzięki sterydom mam sporo energii, czuję się świetnie, mam dobry humor. Chodzę sobie i śpiewam. Jest bosko!!! Ale wracając do wątku głównego. Dzięki tej sporej obsuwie w dostawie wlewek do organizmu odkryłam czym może być życie wolnego od zobowiązań człowieka. I wiecie co takie życie jest bardzo przyjemne.

Plan dnia wolnego człowieka

Otwarcie oczu - wstaje o której chcę. No za wyjątkiem tych dni kiedy o czasie wstawania decyduje zniecierpliwiona Frajda. Wskakuje do łóżka i tak długo patrzy na mnie dotykając swym zimnym nosem mego nosa, aż otworzę zaspane oczy i zacznę głaskać nadstawionego garba.

Chemiczne wzmocnienie organizmu- to jedyne zobowiązanie, ale w sumie nie do końca, bo nie mam wyznaczonej konkretnej godziny  przyjmowania leków tylko dawkę. Więc dużego stresu w ich przyjmowaniu nie ma.

Coś dla żołądka - jem co chcę, czym lodóweczka mnie uraczy. Ponieważ smak mi jeszcze nie wrócił zwykle odpalam tv i oglądam co jedzą w dzień dobry tvn, wtedy nabieram ochoty na cokolwiek i odpalam kuchnię np. dziś kiełbaski :)

Konserwowanie powierzchni płaskich - mieszkanko mamy mikroskopijne dzięki czemu codziennie jest w nim coś do zrobienia. Wczoraj wyprałam firanki, posprzątałam na szafie, odkurzyłam. Dziś znowu odkurzyłam. Posiadanie kota zwiększa częstotliwość używania odkurzacza. Dzięki czemu mam codzienną porcję gimnastyki :)

Wzmocnienie wiedzy i kompetencji - odpalam gazetkę, lub książeczkę i zatapiam się w lekturze tego na co właśnie mam ochotę.

Wejście w wirtualny świat - około 13 odpalam neta, sprawdzam mejle, fejsbunia, forum o kotach, piszę do Was, rozmawiam na skypie, czytam co się dzieje w świecie, szukam inspiracji do pracy, obmyślam plan mojego nowego pomysłu na biznes.

Rozpieszczanie swego i R żołądka - śmiganie w necie wyzwala głód wobec czego przed powrotem R z pracy nastawiam zupinę i obmyślam drugie danie. O 15:30 witamy z Frajdzią R i wspólnie jemy. To takie miłe móc wspólnie zjeść dobry obiad :) A z dnia na dzień gotowanie idzie mi coraz lepiej :) Inspiracje czerpie od najlepszych, dzięki Magdzie G nauczyłam się używać ziół i przypraw pełnymi garściami.

Wieczorne bycie razem - tu różnie: gadamy, oglądamy różne seriale, śmigamy w necie, bawimy się z koteczkiem, rozmawiamy z rodzinką, jemy kolacyjkę, zmywamy lub zostawiamy na rano - w zależności od ryzyka plagi much. 

Coś dla ciała i umysłu - na koniec dnia już tylko moja długa kąpiel w wannie z gazetką i film na dobranoc.

I wszystko dzieje się tak spokojnie, bez stresu, na totalnym relaksie.  Nie boję się, że z czymś nie zdążę, że mam coś zrobić na wczoraj. Nie mam kartki z wypisanymi "to dosami". Nie gonią mnie terminy w kalendarzu. Sama decyduję o tym co, po czym, kiedy, w jakim tempie. Mam spokojną głowę i sny. I wiecie co marzy mi się, by ludzie mogli tak żyć pracując. By praca dawała możliwość bycia wolnym człowiekiem... bez stresu, bez biegania, bez mówienia "nie mam czasu" lub zapisz się u mnie w kalendarzu w wolnej chwili. Bez wyrzutów sumienia, że nie ma się czasu na własny rozwój lub co gorsza nie ma się go dla rodziny. Bez pościgu za tym, by mieć coraz więcej i więcej...

Wiecie co tak sobie myślę, że na dziś dobrym życzeniem dla Was i dla mnie będzie byśmy w normalnym (czytaj: zdrowym) świecie mogli tak sobie ułożyć życie, by mieć możliwość choć raz na jakiś czas bycia wolnym od zobowiązań (czytaj: bezstresowym) człowiekiem.



Ps. Jutro kolejne podejście do chemii... Może tym razem się uda. Oj oby!

3 komentarze:

  1. uwielbiam jak masz dobry humor i piszesz tak pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dziś postaram się mieć więcej czasu nie tylko dla siebie, ale i dla innych. A tak na marginesie to patrząc moim "dziennikarskim" okiem na to co piszesz, jestem naprawdę pod dużym wrażeniem. Lubię czytać tego bloga, to tak jak nasze stare rozmowy w P....... Brakowało mi ich, a teraz mam je w wydaniu elektronicznym. Dzięki Monia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też inspirujesz swoim blogiem. Super się to czyta i daje do myślenia :)

    Masz zupełną rację - idealnie byłoby mieć tak codziennie nawet pracując. A ja ostatnio nawet prywatnę listę 'to dosów' zaczęłam robić, bo przez ostatnie moje wyjazdy brakuje mi czasu na prywatne życie ;) To już zły znak, ale mam nadzieję, że chwilowy, bo rzeczywiście ważne jest to, żeby trochę bardziej na luzie i bez stresu i bez zbędnego planowania.

    Marzy mi się już wieczór w domu. (Choć oczywiście doceniam to, gdzie teraz jestem i staram się cieszyć chwilą)

    Buziaki znad Pacyfiku :)
    Magda

    OdpowiedzUsuń