W tej samej magicznej książce znalazłam ciekawy wierszyk, który ponoć w XIX wieku był jedną z modlitw, którą co wieczór "stare panny" odmawiały prosząc o męża.
"Już minęło szesnaście latek,
Czas mi się wpisać w rejestr mężatek (...)
A nie daj mi Boże w wianuszku umierać
Czy stary, czy młody nie będę przebierać."
Co o tym myślicie? Ja jak to przeczytałam za pierwszym razem to się uśmiechnęłam, za drugim razem zaśmiałam, a za trzecim wpadłam w zadumanie... Rety, jak można w wieku 16 lat popadać w taką desperację, żeby modlić się o jakiegokolwiek faceta, który mnie zechce!! Co taką osobą mogło kierować? Dobrze, że nie żyje w tamtych czasach, bo chyba trudno byłoby mi się dostosować do warunków obowiązujących. Ufff...jak to dobrze, że czasy się zmieniły i do takich aktów desperacji już nie dochodzi - no chyba, że o czymś nie wiem. :)
Urodzony 27 lat temu. Ma potencjał. źródło: http://www.fotosearch.pl/thumb /GLW/GLW208/gws130009.jpg |
To co mnie urzekło w tej całej historii z potencjałem ekonomiczny to fakt, że jest on jednym z najbardziej znanych i analizowanych motywów zamążpójścia.Od zarania dziejów, w każdym miejscu na kuli ziemskiej ten aspekt miał mniejszy lub większy (ale raczej większy) wpływ na to który kawaler jest właściwy dla danej panny. I takie działania na przestrzeni wieków nie wiele się zmieniły. Różnica jest taka, że kiedyś kiedyś ów potencjał ekonomiczny (zrealizowany bądź dopiero wskrzeszany) oceniały całe rody, później rodziny, jeszcze później rodzice, a teraz na szczęście ten potencjał i kilka innych :) oceniają same przyszłe Panny Młode. Patrząc oczywiście na to który wybranek będzie najlepszym mężem, ojcem i ... kochankiem. :)
A ów magiczna książka to: "Śluby polskie. Tradycje, zwyczaje, przepisy". Dzieło popełnione przez Hannę Szymanderską
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz